Pages

czwartek, 18 października 2012

wszystko i nic.

Myślę, że już rozwiązałam wasz związek. Potraktowałam to jak łamigłówkę. jesteście przyzwyczajeniem. potraficie żyć bez siebie. ale we dwójkę jest łatwiej. miło mieć 36i6 zawsze blisko siebie. teraz was rozumiem. Rozmowy z Tobą zawsze są dziwne. Przesycone dziwnymi podteksami, których nigdy nie jestem w stanie rozszyfrować. Martwisz się niepotrzebnie, bo mi nie jest zimno. Poradzę sobie.
szkoda, że tylko po zanalizowaniu waszych zachować, które są nawet łatwe w odczytaniu. innych za to nie jestem w stanie zrozumieć. może znów potrzeba czasu na to. Czas. Czas. Czas. Czas goni nas. albo mnie.
Zaglądam przez okienko, dziurkę od klucza. widzę rzeczy, których powinnam nie widzieć albo je ignorować, nie wychodzi jednak. nie umiem, nie potrafię.
Lubię to miejsce. Zapach roznoszący się po tym pomieszczeniu. Gdzie się nie odwrócisz zawsze coś. A w środku ktoś z historią. Swoją własną. Panią też lubię. I tak, panią też i zawsze mogę z panią odwiedzić to miejsce.
Nie przeczę, bo lubię niedzielne wydarzenia. Zapach prochu. Pistolet też. I żółte słuchawki. I was też. Z  przemądrzałym wyjątkiem w męskiej postaci.
Nie wiem co się z nami dzieje.

wtorek, 2 października 2012

częściej.

Napiszę. Bo lubię. Bo chcę. A nie muszę.
Smykam się po świecie, dniach, miesiącach, latach. Raz w lepszym, raz w gorszym stanie, ale istnieję. Trwam w niebycie. Żyję obok. Czasem z Tobą.
Wam pomogłam, sobie zaszkodziłam. Lepiej żeby jedno było chore, niż 20 innych. Lubię twoje głupie kwestie. Czasem mam wrażenie, że poznaję Cię za dobrze. (-Co to złoty środek? Jak myślisz? -Seks?)
Byłam, widziałam, zobaczyłam, przeżyłam. Basta. Wystarczy. Będzie to co musi być. Byle, żebym za każdym razem o tym pamiętała. Powtarzam: Będzie dobrze.
Korzystam z internetu póki go mam.
Znalazłam zdjęcia na kompie. Luźne. Bez tematu. Bez związku. Bez jakiegokolwiek sensu. Z wakacji. I grilla przedślubnego waszego. Teraz już jesteście po ślubie. Szczęścia tak btw.