Pages

sobota, 31 grudnia 2011

Papa.

Ostatnie godziny roku 2011 spędzę szerze się uśmiechając i w bardzo miłym gronie. Nie będę myślała o osiemnastkowej liście gości, o kolejnej jeździe, przyszłym tygodniu. Na to przyjdzie czas w styczniu. Nie robię planów, bo nie lubię rozczarowań. A tego byśmy nie chcieli 31grudnia 2012roku.
Uśmiech się! (; Prawda, że fajnie?
Żegnaj roku2011. Nie powiem Ci, że byłeś zły. Powiem Ci, że Twój następca będzie lepszy.
 Taką mam nadzieję. 

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Po i przed.

Szaro tu. I ponuro. Ale to co. Odzwierciedla przynajmniej mój stan ostatni. Mimo, iż nie lubię śpiewać kolęd, na pasterce było dobrze. Nie chciało mi się spać. Teraz też mi się nie chce. Nic nie tknęłam. Może później to zrobię. A może nigdy?
Święta, święta i po świętach. Cały czas za czymś czekam. Wcześniej za świętami. Teraz za sylwestrem. A później? Później to już chyba osiemnastka. Nie wyobrażam sobie tego wszystkiego. Proszę, roku 2012.

sobota, 24 grudnia 2011

everyone.

Dwie wigilie już mam za sobą. Klasowa? Zawsze mogło być lepiej, ale nigdy nie będzie idealnie. Uśmiech po dostaniu prezentów nie zeszedł mi jednak do teraz. Wigilia ze wspólnotą Natanael bardzo na +. Stół zastawiony taką ilością pierników będzie mi się po nocach śnił. Myslovitz w głośnikach a szczególnie "Dla Ciebie" puszczone dla mnie bardzo mnie ucieszyło. Radość z małych rzeczy jest najlepsza.

Spokojnych i szczęśliwych świąt Bożonarodzeniowych!
Życzenia od jeżyka i Angie (;

wtorek, 20 grudnia 2011

Samo w sobie źle.

Nie rozumiem wielu rzeczy. Siebie najbardziej. Przydałabym się instrukcja. Tym razem do samej siebie. Mówię, późnej myślę. Powinno być na odwrót. Głupio mi było. Jest. I pewnie będzie. Bo jestem głupia. I tyle. Po prostu.
Wyprowadź się z dzielnicy mojego życia.Proszę
Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia, choć go boli i choć się w nim spali. Robi to jednak dopóty (…) dopóki nie oprzytomnieje. I tym różni się od ćmy…
 ~Bolesław Prus - "Lalka"
Nie przeczytałam jeszcze. Ale to zrobię. Na czas.

czwartek, 15 grudnia 2011

Dobrze i źle.

Niby cały dzień śpiewałam 'Uśmiech się!' a wieczór nadaje się tylko do wyrzucenia całej kartki do kosza. Zastosowanie planu B. Przecież ja nie mam planu B. Więc ciągnij A i narzekaj na błędy. Nic nie zrobisz, choćbyś chciał. Przykro mi.
Lubię jasne sytuacje. A któż nie? Nie znam. Obijam się.

+Najlepszego Zuzka! Witam w gronie 17-stek! Nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem tego tu. I nawet ktoś dla Ciebie tu przyszedł. ;)

piątek, 9 grudnia 2011

Nie.

Ostatnio zapuszczam się w rejony umysłu daleko, gdzie nie powinnam nigdy dotrzeć. Szukam rzeczy, które  nigdy nie powinny zostać odnalezione. Nie chcę świąt. Nie chcę sylwestra. Nie chcę osiemnastki. Chcę się zatrzymać i nie patrzeć jak wszystko ucieka mi koło nosa.

Wymijanie, omijanie, wyprzedzenie, zawracanie, cofanie.
Wymijam niewygodne pytania i myśli. Omijam wszystko to, co mi nie pasuje. Na wyprzedzaniu się nie znam. Nie potrafię zwolnić biegu, aby przyspieszyć. Zawracanie za to wychodzi mi świetnie. Zawracam do wspomnień, do tego wszystkiego za czym tęsknię. Cofania się chcę uniknąć.
Ślizgam się po ludziach. Jadę jak w kolejce bez możliwości skręcania. Czasem w wagoniku znajduje się ktoś jeszcze. Tak samo było i tym razem. Nie spełniasz kryteriów.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

chrzciny.

Chrzciny, na które kompletnie nie miałam ochoty iść. Nie zepsułam ich. Byłam miła (przynajmniej się starałam). Nie denerwowałam się, ob przecież spóźnianie się na ważne rodzinne uroczystości u nas to norma. To już druga 'fotorelacja' tutaj. A kiedyś myślałam, że nigdy nie będzie tu zdjęć.










Tu chciałam aby dodać, że ta mała jest najwytrwalszym dzieckiem na świecie. Wszędzie było jej pełno. Do samego końca. 

Zdjęcie typu 'Jaki tu spokój nananana nic się nie dzieje nananana".
A ciocia Angie umie uczyć tylko złych nawyków.

Nie przeszkadzały mu hałasy. Nic mu nie przeszkadzało. Czego cholernie mu zazdrościłam. Jedynym pocieszeniem było, że kiedyś też przecież miałam chrzciny.

czwartek, 1 grudnia 2011

Heloł.

Witam w grudniu. W miesiącu cudów i magii. Czuje się dziwnie niepotrzebna. Ale może to tylko moja głupia paranoja. 'Lepiej Ci będzie beze mnie' usłyszałam przed chwilą w jakiejś badziewnej komedii romantycznej w tv.Seriøst?
Powariowałyście. Obie. Czy to jest aż tak ważne? Chyba mam odmienne zdanie  na ten temat. Nie pasuje tutaj. Nie chcę tam iść. Będę niemiła, złośliwa, zrzędliwa, aż będziecie mnie mieli dosyć i poślecie do diabłów. 

wtorek, 29 listopada 2011

Nie pytaj o nic.

Ostatnio zaczęłam tęsknić. Nie lubię tęsknić. Ale silniejsze zwycięża.
Wolę jednak Wspominać, lecz nie tęsknić. Oglądać zdjęcia i mówić: fajnie byłoby tam wrócić. Mimo wszystko. Mimo, że było czasem ciężko.
Chcę znów szczerze się uśmiechać i cieszyć z prostych czynności.

Chcę znów siedzieć do późna i pić herbatę hektolitrami.

Chcę znów pomagać pokonywać słabości kogoś i robić to ze swoimi.

  
Więcej miłości brałam czy dawałam? 

Biegniemy na łąkę? Dziś też bez wahania wstałabym z miejsca i pobiegła przed siebie.

Zdjęcie dające siłę, że warto było i będzie nadal.

Tym razem chrzest mnie nie ominął. Dobrze, że za rok nie będę musiała znów tego przechodzić.
PS Jogurty biszkoptowe są dziwne.
I na koniec zdjęcie, które wywołuje u mnie chyba największe emocje. Śmiech Kacpra nadal brzęczy mi w uszach. I przynajmniej jadł. I to nie Nutelle. 

czwartek, 24 listopada 2011

Choroba mnie zjada.

Pozioma postawa, niewyraźny wygląd, lecz kąciki ust unoszące się ku górze są.
Czas realny nie istnieje. Fikcja staje się bardziej oczywista.
Brak czasu. Nauka? Obowiązki. Własne sprawy. Usprawiedliwiono.
Nie wymaga się czegoś więcej od inni niż to, czego chcą od Ciebie.

Tak też czasem się czuje.
Niedługo znów wrócę na ulice Kalkuty.

czwartek, 17 listopada 2011

Welcome to St. Tropez.

Wielki plus dla wczoraj. Po raz drugi jestem z Ciebie bardzo dumna.
 Był też i Michael dla Ciebie.
Robić postanowienia i wykonywać je bez wahania. Cel?
Ah. I mam mahoń. Znów. Od wczoraj również. Tęskniłam.
Ładnie Ci w czarnym. I świetnie się ruszasz.

środa, 9 listopada 2011

Internet.

Jest nawet dobrze. Względnie dobrze. Bo bezwzględnie to już nie wiem. Brzydka prawda przytłacza mnie do podłoża. Chyba potrzebuję pomocnej dłoni. Ale jak przyjdzie, co do czego, to nie chcę.

Jesteś najmniej znaczącym elementem we wszechświecie.
Spostrzeżenia na przerwie są fajne.
Szkoda, że znaczną część zdążę zapomnieć.

niedziela, 6 listopada 2011

November.

Pogubiłam się w zakrętach tych złocistych alejek. Którędy do wyjścia?
Proste słowa wypowiedziane w nieodpowiedni sposób naprawdę są w stanie strasznie urazić. Ja też rzucam nożami w nieodpowiednie strony, za co przepraszam.
Potrzebuję drugiej ja. Klona. Ona pójdzie tam, ja tu. Będziemy się wymieniać i mijać. Jedynie rozwiązanie, żebym była w dwóch miejscach równocześnie. Bo wybór nie jest łatwy.
Słońce za oknem, a ja już chciałabym śnieg.


piątek, 28 października 2011

Żółty.

Sypie się. Szkoda, że to nie jest złoty pył z nieba. Lecą gromy strachu i zmęczenia. Wszystko ponad mnie. Ponad moje siły. Czasem wyglądałam na silną, ale to nie zmienia faktu, że Jestem tchórzem.
Kolorowe liście to bardzo dobry aspekt jesieni!


pusty pokój

pusty?
przecież ja w nim jestem

jestem piszę
wsłuchuję się w ciszę

na poduszce wgłębienie
po twojej głowie
wypełnia
wygładza
czas 

~ Tadeusz Różewicz

wtorek, 25 października 2011

Przed i po.

Piątek dniem, który zaczął się bardzo dobrze i bardzo dobrze też się skończył. Pod wszystkimi względami. (;
Konkurs i zajęcie I miejsca. "Błogosław Duszo Moja Pana!" ZNN. 
Mimo wszystko mnie połowinki się baaardzo podobały. Mimo, iż nie było mnie na pociągu i Kaczuchach(dzięki Marcin), jestem mega zadowolona i tak. Wytańczyłam się. Zorba, w której zgubiłam buta i belgijski, w którym nie mogliśmy się zgrać.  Jeden upadek na ziemię przez zbyt szybkie obroty Miłosza i znów spadający but. 
Dziękuję, chyba jesteś jedyną osobą z której jestem dumna z tamtego wieczoru. Nie, i koniec. Tyle na ten temat. A, że poszedł do innych to on po prostu nie był świadom co traci.
Od piątku Inter zawsze będzie mi się łączył jedynie z Cristalem.

wtorek, 18 października 2011

help!

Ludzie cholernie boją się prawdy. Lecz niestety Ja nie zawsze się zastanowię i często powiem coś co boli. Wyzbyć się nieprzemyślenia

Coraz ciężej. Łatwo powiedzieć damy radę.


"Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba."
 ~ Juliusz Słowacki "Kordian"

czwartek, 13 października 2011

Strach ma wielkie oczy.

Co raz częściej boję się swojej wyobraźni. Za bardzo szaleje,
a ja nawet nie mogę nad nią zapanować.
Za dużo sobie wyobrażam. Boje się własnej wyobraźni?

Boje się. Jednocześnie cieszę.
 Muszę wierzyć, że się uda, bo to wiara czyni cuda.

Bo ja po prostu nie lubię, gdy nie wiem o co chodzi.

poniedziałek, 10 października 2011

Tylko.


Tyle na ten temat.

sobota, 8 października 2011

Jesień.

Wietrzy mi się w głowie. Wspaniałe zimne powietrze przenika do wnętrza. Przebijanie się słońca przez gęste chmury.
W odtwarzaczu Falling Slowly The Swell Season i jest dobrze.

środa, 5 października 2011

Proszę, nie rób tego więcej.

Śniłeś mi się. Między nami istniały zdrowe relacje. Zadzwoniłeś do mnie. Rozmawialiśmy. Spotkaliśmy się.  Śmialiśmy się z Twojego wcześniejszego zachowania. Przeprosiłeś. Doszliśmy do wniosku, że to było chore. Udawanie, że się nie znamy. Dogryzanie. W moim śnie byliśmy normalnymi znajomymi. Umieliśmy się dogadać. A w życiu? Ciążysz mi. Boli mnie. Zniknij. Nic do Ciebie nie mam i zawsze zależy mi, aby wszystko było dobrze. Ty tego nie rozumiesz.
A szkoda.
Wcześniej jeszcze śniło mi się, że spotkałam Cię w parku. Wracając ze szkoły. Zabolały Cię moje słowa. Że zachowujesz się jak dziecko i Cię nie rozumiem. Wykrzyczałam to na całe gardło. Wtedy do Ciebie dotarło. Przeprosiłeś i widziałam łzę na Twoim policzku. Poszłam sobie. Zostawiając Cie samego.
Zabawne, bo nawet nie wiesz jak mnie ranisz.
Wysiadam. Moja psychika jest w stanie znieść dużo. Ale nie za wiele.
Proszę nie rób tego więcej razy. Nie śnij mi się.
I choć tego nigdy pewnie nie przeczytasz, mi ulżyło. 

wtorek, 4 października 2011

Gdzie mój głos?

Zapalenie krtani. Dograłam się. Teraz muszę siedzieć w domu. Nawet mówić nie mogę, a co dopiero śpiewać. Odpoczywać? Ja tylko bardziej się męczę siedzeniem w domu. Może i oszalałam, ale lubię szkołę.
Ah. Czuję się dobrze. Miło, że pytasz.

Mówienie jest rzeczą głupców, milczenie - tchórzy, a słuchanie rzeczą mędrców. 
~ Carlos Ruiz Zafón - Cień wiatru 

sobota, 1 października 2011

Dziękuję, że przyszłaś. Gdybyś się nie zjawiła oszalałabym.
Sama. W tych czterech ścianach. Z myślami, zakatarzonym nosem, bolącym gardłem i kaszlem.
Z Tobą przyszli też wpierw Damon, a później Pan Darcy.
Dzięki. ;)
NieWybaczeSobieTego.

czwartek, 29 września 2011

naprawimy to?

Jeśli kiedykolwiek sprawiłam Ci przykrość, przepraszam.
Jeśli kiedykolwiek to przeze mnie coś poszło nie tak, przepraszam.
Jeśli kiedykolwiek spierałam się o coś nie mając racji, przepraszam.
Jeśli kiedykolwiek chciałam pokazać, że zjadłam wszystkie rozumy, przepraszam.
Tak naprawdę nie posmakowałam żadnego.

Nie zachowuj się jak człowiek z urażoną dumą, proszę.
To nie moja wina, że wyszło tak źle, jak wyszło. Ale przepraszam.

czwartek, 22 września 2011

Wszystko jasne.

Nie jestem w stanie zmienić świata. Ani nawet pomóc w jakiś sposób. Dzięki za uświadomienie. Teraz przynajmniej znów mogę się schować do swojej grubej i twardej skorupy. Znów stanę się nieśmiałą, małą Angie. I Już nie będę agresywna. I nie będę krzyczała i pozwalała nieść się emocjom. Chyba, że w sytuacjach kryzysowych.

Rozmowa z przyjacielem jest najważniejsza. Jeśli chcesz dusić wszystko w sobie i chować do kogoś urazę i o tym nie rozmawiać, możesz, ale nie miej pretensji, że nikt Cię nie rozumie.

wtorek, 20 września 2011

Prosto?

Albo w lewo, albo w prawo. Ciesz się, że masz prawo wyboru w życiu.
 Złożenie samolociku z Kinder niespodzianki to nie taka prosta sprawa. 
O nie, nie. Nie myśl sobie.
Obiad na kolację.


"Well you need a blue sky holiday 
                                          The point is they laugh at what you say"

poniedziałek, 19 września 2011

Poproszę inny zestaw pytań. Inny humor. Inną pogodę.

Jedyna pocieszająca rzecz na dziś to kopiec kreta w lodówce.

poniedziałek, 12 września 2011

happysad.

Mój stan umysłu w dniu 10.09.2011 przepełniony był ogromną radością.
Milicz. ul. Trzebnicka. Byłe lotnisko. Godzina 21.00 Przyspieszone tętna ludzi. Prawie pod sceną. Później prawie w pogo. W trampkach. Zła opcja.
Półtora godzinny koncert rozpoczęty w "Piwnicy u dziadka" piosenką "Made in China". Przez cały czas "Mów mi dobrze" "Kostuchna", bo chcę "Taką wodą być". Opowiem Ci wówczas moje "Lęki i fobie", bo "Powroty" są trudne przez "Milowy las", ale "Damy radę". Obiecuję, że "Wrócimy tu jeszcze", lecz teraz czeka nas "Długa droga w dół". Mimo to, "Zanim Pójdę" zaśpiewam "Piękną" z "Łydką" i stwierdzę, że jestem "Czysty jak łza". A na bis dam, "Jeśli nie rozjadą nas czołgi" oczywiście, "Wszystko jedno" co. Na końcu stwierdzę, że "Nie ma nieba" i kocham "To miejsce na mapie".
Moja własna historia na temat koncertu. Nie, nie ochłonęłam jeszcze.
Plakat. Ciśnięcie się po autografy. Na końcu zdjęcie z Quką.
'Kuba! Kuba!! Jeszcze MY!'
Chcę, więcej takich wieczorów, takich koncertów. Proszę.

wtorek, 6 września 2011

Że niby nic nie jest w porządku. Wszystko trzeba zmienić.
Stan, w którym niby jest wszystko dobrze, ale tak naprawdę rozpierdala Cię od środka. Miejmy nadzieję, że jutro będzie lepiej. Oby.

piątek, 2 września 2011

eko.

Nie słuchaj większości. Miej swoje własne zdanie. Swój własny styl. Nie rób tego co inni. To nie zawsze jest dobre. Masz wybór. To Ty decydujesz. Więc wybierz dobrze, bo odwrotu może już nigdy nie być.

"Jedni chcą Cię zmienić,
drudzy chcą być Tobą.
(...)
I są tacy, którzy kochają Cię takiego,
jakim jesteś.
Jedni Cię nie czają,
drudzy Boga w Tobie widzą.
Jedni Cię kochają,
drudzy nienawidzą.
Za Tobą przepadają,
za Tobą z Ciebie szydzą.
I są tacy, których nie spotkałeś nigdy wcześniej."

~ Grubson - Będąc sobą


                                    
Wpierw musiałam tego pana troszeczkę wyprasować, ale zakochałam się w jego włosach, ustach i rumieńcach! 

tst. Jako wasz manager muszę pomyśleć nad promocją dla was! 


Uwielbiam dostawać prezenty bez okazji. Bardzo, ale to bardzo, bardzo dziękuję. Torba jest śliczna.
Dziękuję, że poświęciłyście swój czas na prezent dla mnie.  <3

czwartek, 1 września 2011

Czasami.

Uciekam. Chowam się. Boje się. Znikam.
 Bo czasem to w środku, a nawet zewnątrz robi się tak pusto.
 I nawet odezwać nie ma się do kogo.
Zły dzień. Tak po prostu. Zwyczajnie.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Złość.

Złość. Żałuję, że to ona tak bardzo nade mną w niektórych momentach panuje. Przenika do wewnątrz. Siedzi we mnie i daje się we znaki. A potem nagle wychodzi na zewnątrz. Mimo, iż nie chcę. To już nie moja sprawa. Ale.. Zawsze się pojawia to 'ale', które powoduje zamieszanie. Które czyni, że to znów się staje moją sprawą.


Czasem płaczę, bo chce mi się płakać, wtedy czuję, że uchodzi ze mnie złość.
 — Ryszard Riedel

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Żyję.

Chciałam napisać tutaj, tym razem, coś inteligentnego. Lecz jedyne na co mnie dziś stać to to, że żyję.
Po grillu, po którym powrotu do domu nigdy nie zapomnę.
Po osiemnastce, na której mimo braku prądu, mimo deszczu było zabawnie. Wzbogaciłam się. Wygrałam 3grosze.
Po Góreczniku. Mini zoo z kozami, owcami, kurami, pawiami, królikami i innymi zwierzętami zawsze na +. 
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna. 


Ah. I chciałam zaznaczyć, że nie myślę o czwartku.

piątek, 26 sierpnia 2011

Chcieć nie znaczy móc.

Ściska mnie od środka. Chcę tylko, żeby znów wszystko było dobrze. Nic więcej.


środa, 24 sierpnia 2011

Pusto.

Siedzę rozdarta pomiędzy dwa światy. Niedługo pewnie jeden z nich przeciągnie mnie na swoją stronę, ale drugi wciąż będzie wracał i walczył. A i ja będę walczyła o swoje. Daaaaam radę. Pomocy?

 
"Jesteś o wiele lepszym wierszem,
Niż każdy który ja,
Rzetelnie sklecę,
Chcąc Cię uchwycić w tekście."


Edit: 23:41
Jeden dzień więcej. Jedno przedpołudnie. Zawsze coś. 
Dziękuję temu z góry.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Szczęśliwa?

Cieszę się. Niech ten czas się nie kończy. Nigdy. Wakacje. A po? Też będzie dobrze. Bo będę szukała piękna w zwykłych rzeczach. Codziennych sytuacjach. Niedługo znów zacznie się wstawanie o wczesnej godzinie porannej, wyszykowanie się do szkoły, szkoła, powrót(który zawsze trwa najdłużej i bardzo go lubię), dom, obiad, lekcje, nauka i w końcu mój ukochany sen o późnej godzinie nocnej. I tak pięć dni w tygodniu. Przekichane. Ale normalne. Nadal będzie świecić słońce, boisko będzie się topić w kolorze zielonym, a niebo utonie w niebieskim. Zawsze są weekendy, które postanowiłam wykorzystywać do maximum. A oni zawsze będą ze mną. I będzie wesoło.
Włącz muzykę, wyłącz świat.

środa, 17 sierpnia 2011

Tęsknie.

Wracajcie. Ty z Niemiec, i Ty z Taize. Krotoszyn często płacze, że was nie ma. I tęskni. Bardzo. Mimo, iż nie chcę żeby te wakacje się kończyły, bo w sumie to jest pięknie, to perspektywa zobaczenia Was wszystkich mnie cieszy.
Kogoś stracę, bo wyjedzie, ale kogoś też odzyskam. Przecież nie można mieć wszystkiego i wszystkich blisko, a ja w te wakacje i tak już dużo dostałam.


Wiele razy cierpiałam, bo traciłam mężczyzn, których kochałam. Dziś wiem, że nie można stracić tego, czego nie ma się na własność. Oto prawdziwe doświadczenie: mieć coś najważniejszego w życiu bez posiadania tego.
 — Paulo Coelho  Jedenaście minut

wtorek, 16 sierpnia 2011

Minuta.

Masz minutę na spakowanie najważniejszych rzeczy. Co byś zabrał/a?
klucze od domu, do którego może nigdy nie wrócisz?
telefon, którego może już nie będziesz w stanie włączyć?
komputer? aparat? płyty? książki? zdjęcia? dokumenty? portfel?


czwartek, 11 sierpnia 2011

środa, 10 sierpnia 2011

Anioł.

Raz wznoszę się ku wyżyną szczęśliwości, później znów opadam na dno tego co złe. Dziś na górze. A jutro? Będę jeszcze wyżej, czy znów zacznę opadać jak piórko na wietrze? Albo może rozsieję się po świcie jak rozdmuchany dmuchawiec. Polecę wysoko. Szczęśliwa? i opadnę na dno. Bo po wzlotach zawsze muszą być upadki. Tak już jest i najszczersze chęci nie są w stanie tego zmienić.
PS Jestem aniołem. (;

Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać. 
  ~ Antoine de Saint-Exupéry

niedziela, 7 sierpnia 2011

Góry.

Zakochałam się w górach i już dziś wiem, że za rok tam wrócę.
Chyba, że da radę wcześniej. To nawet i lepiej.
Kolejny obóz z niepełnosprawnymi. Antoniów, 01-06.08.2011r. Zupełnie nowi ludzie. Nowe otoczenie. Nowe wrażenia oraz przeżycia. Lecz ta sama radość z niesienia pomocy co ostatnio. Przemęczenie, brud, brak sił i nieporozumienia zostały zwalczone przez szczęście.
Paszczaki: Miłosz, Arek, Hania, Patrycja, Ola, Paulina, Anita, Karolina, Iwona, Justyna(Tutka),Mama Romka, [Dorota, Marta, Twarda], ks.Radek, ciocia Irka, ciocia Lila.
Muminy: Alina(Heluta), Renia, Wiola, Marcinek, Piotrek, Kacperek, Szymoniasty, Łukasz(Tuptuś), Rafał, Radek.
 Makaron wyszedł. Kiełbasy nie tknę przez dobry miesiąc a nawet i dłużej. Złe wspomnienia.
Jeden nowy siniak a raczej zbicie, po którym blizna na ręce pozostanie mi na zawsze. Zrobione.
Przełamany strach nad końmi. Czyszczenie, prowadzenie a nawet jazda. Zrobione.
Chodzenie późno w noc i wstawanie o świcie. Zrobione.
Codzienne lanie się wodą z Miłoszem jako stały rytuał. + rozwalony kran w kuchni. Naprawiony.
Szklarska Poręba. Huta szkła, stadnina konna "Seven & Seven" ,Średniowieczna osada, Krucze skały, Kamieńczyk, Karkonoski Park Narodowy, Wodospad. Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach. Świątynia Wang w Karpaczu. Intensywny wyjazd.

czwartek, 28 lipca 2011

Pierścionek.

Zgubiłam pierścionek z serduszkiem. Czuję się teraz niepełna. Myślałam, że jest na zlewie. Nie ma. Na lodówce? I nie ma. Na półce? Nie ma. W szkatułce? Nie ma. On chyba nie wie, że ja Angie, tęsknię.

Edit:
Usłyszał moje nawoływania. Wrócił. Cały i zdrów. Schowany na dnie torby od Hermiony. Mogłam w sumie użyć zaklęcia przywołującego. Pomyślałam za późno. Ale nie ważne. Bo znów mam go przy sobie.

piątek, 22 lipca 2011

pach.

Nie wyrabiam na zakrętach. Na prostych często też nie. Dzień miesza się z nocą, a trawa z niebem stanowią piękne tło dla narodzin nowych znajomości. W głowie mi się przewraca, bo szukam nowego lokum dla myśli. W brzuchu też mi się miesza. Stare motyle latają wśród zjedzonych dań, słodyczy i wypitych kaw. Boją się utopić, ale chyba byłoby lepiej gdyby ich żywot dobiegł końca. Lecz tak się niestety nie da.

 Wyszło, że nie wiem niczego, że nie wiem nawet tego co wydawało mi się, że wiem niezbicie.  
  ~ Jerzy Pilch, "Bezpowrotnie utracona leworęczność"

wtorek, 19 lipca 2011

No na co czekasz. Uśmiechnij się. Zaczep. Poznaj. Rozkochaj. Zrań.

Za miła. Za dobra. Za serdeczna. Za szybko wybaczam. Za dużo duszę w sobie. Za bardzo ulegam. Za szybko się denerwuje. Za mocno wierzę w dobroć ludzi. I jeszcze raz za miła. Jeśli chcesz przypominać sobie co jakiś czas, to lepiej zapomnij na zawsze. Dla mojego dobra. Nie pisz. Nie dzwoń. Nie odzywaj się. Odejdź. Zniknij. Jak za machnięciem różdżki. Może wtedy poczuję się lepiej.

Moim sąsiadem jest anioł
on strzeże ludzkich snów
dlatego wraca późno do domu
Na schodach słyszę dyskretne kroki
i szelest zwijanych skrzydeł
On rano staje w moich drzwiach
otwartych na oścież
i mówi:
Twoje okno znowu świeciło długo
w noc

~ Halina Poświatowska

poniedziałek, 18 lipca 2011

morze.

Dzień przerwy pomiędzy wyjazdami to jednak bardzo mało czasu. Pożegnanie z powitaniem. A raczej powitanie z pożegnaniem.
Nad morzem fale za to były duże i słońce grzało. Momentami aż za mocno i efekty są niezbyt miłe dla oka. z czasem pewnie przestanę być porównywana z murzynką i znów stanę się Angie.
Harry Potter i Książę Półkrwi cz. II w 3D zgniótł mnie. Sentyment do czarodzieja na zawsze we mnie pozostanie. Mogę wracać do niego w książkach i filmach. I dobrze mi z tym.
Jak to mówią: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
No i nadal uważam, że ćmy są głupie.


sobota, 9 lipca 2011

nine days.

Dziewięć dni. Ostoja. Miejsce pełne ludzi. Niepełnosprawni. Codzienny płacz. Bez powody, jak i z dużego powodu. Za Jego sprawą, bo jest i czułam Go. Zamienił mój strach i lęk w ogromną miłość. Powietrze było przesiąknięte miłością.

Adaś. Arek. Radzio. Toni. Patyczak. Geniu. Monika. Sylwia. Edyta. Aga. Zbyszek. Pani babcia Weronika. Lisówna. Kinga. Paweł. Tomek Henglewicz. Hania. Karolajn. Dorota. Sylwia.
Nie wszyscy, bo nie jestem w stanie zapamiętać wszystkich imion, ale wasze twarze pozostaną w mojej głowie.
Wasza siła mnie urzekła. Dajecie radę. Jesteście mocniejsi ode mnie. Dziękuję. To nie ja tam byłam dla Was, tylko Wy dla mnie.

Rafał Grzęda i Przemek Kapała! Organizatorzy dali radę.
Księża Marcin i Marcin oraz w porywach nawet Smug.
Klerycy i diakoni, których zachowanie nie zawsze było na miejscu.
Bunia. Kalis. Guliwer. Humeniuk. Chudy. Ołówek.

Twarda. Miłosz. Kasia. Basia. Grzesław. Kukuła-Adrian. Czechu-Adrian. Ania x2. Monika. Banasiara. Julia. Dominika. Marietta. Daria. Angelika. Magdalena. Grzęda. Karolina. Beata. Asia. Kasia2. Marta.
Znów nie wszystkich jestem w stanie wymienić.
Tylu wolontariuszy, ludzi który poświęcają część swoich wakacji co roku, nigdy nie widziałam, ale zobaczę ich znów. W przyszłe wakacje. O rok starsza. Pełnoletnia.
Mam nadzieję, że zobaczymy się wtedy wszyscy w komplecie.

ja też jestem w pewnym sensie niepełnosprawna. Wszyscy na świecie jesteśmy. Duchowo.
Wszyscy też byliśmy tam nienormalni. Bo ukochaliśmy kogoś, kto 2tys lat temu umarł za nas.

czwartek, 30 czerwca 2011

Strach ma wielkie oczy.

Boje się. Tak bardzo się boję. Ale myślę, że damy radę. Spontaniczna decyzja, lecz mimo wszystko głęboko przemyślana. Strach i tak jest. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli nie dam rady? Stracę cierpliwość? Muszę spróbować. Uwierzyć. On mi pomoże. Mam nadzieję.
Chcę pomóc.

wtorek, 28 czerwca 2011

Wypalony ślad od iskierki, podrapane nogi od zboża, buty szare,które kiedyś były czarne. Lecz mimo wszystko było pięknie.
Namiot. Który był chiński i trudno było go rozłożyć, a gdy stanął prezentował się pięknie.
Gwiazdy. Nigdy nie umiem znaleźć małego ani dużego wozu. Może ktoś kiedyś mi pokaże.
Muzyka. Bez sprzeczek o głośniki każdy dostał to o chciał.
Ludzie nie zawiedli. To najważniejsze.

niedziela, 19 czerwca 2011

Umiem wszystko zepsuć. Nie lubię siebie samej za to. Nie radzę sobie. z niczym. A byłam pewna, że jestem w stanie zrobić wszystko. Brak odzewu ze strony czynnej. Bierna się nie wtrąca.

Czy zachowania wynikającego z charakteru po części nie dziedziczy się w genach rodziców? A oni się dziwią, że jestem taka, a nie inna. Że robię coś tak, a nie inaczej.


Tak, czasami mam wrażenie, że utrzymywanie stosunków z ludźmi
kosztuje mnie zbyt wiele wysiłku"
— Anais Nin, "Dziennik"

czwartek, 16 czerwca 2011


Istnieją dwie możliwości. Albo ja się zmieniłam i zaczęłam zauważać niedociągnięcia oraz usterki w niej, zaczęło irytować i denerwować mnie jej zachowanie albo ona się zmieniła i wszyscy to zauważamy i wszystkich to denerwuje. Która opcja bardziej możliwa? Czy wszystko wróci do tego tak jak było kiedyś? Zuchwalstwo. Pycha. Przypodobanie się innym. Naśladowanie. A przecież w życiu chodzi o to by być sobą. Mieć własne upodobania, hobby, ulubione potrawy czy kolory..
Wytrzymuję to, ale do czasu. Mogę się powstrzymywać, dusić w sobie, liczyć do dziesięciu, ale to nie zawsze będzie pomagało, bo kiedyś może mnie to rozsadzić.


Żałuję, że nie powiedziałam. Definitywnie. Do widzenia. aczkolwiek gdyby wziąć po lupę sam sens znaczenia wyrażenia 'do widzenia' to kiedyś znów bym Cię zobaczyła. Widziała. A teraz myśli cisną mi się w głowie z zapytaniem co by było, gdyby..
Mam ochotę na Piotrusia Pana.

wtorek, 14 czerwca 2011

Zawsze musi się coś posypać. Nigdy nie może być tak idealnie. Że wszystkim wszystko pasuje.
Jebs. i dupa. jak domino. po kolei. zawsze coś, coś, coś, coś i nie wychodzi nic. po co to?

Za dużo biorę do siebie i na siebie. Za dużo pamiętam. Duszę w środku. Nic nie mówiąc. Bo lepiej wieczorem rozmazać tusz przy 3055 i uświadomić sobie.

Spostrzeżenie z dziś :
Za rok na Lednicy 2012 kupić koszulkę rozmiaru S! Biały kolor najlepiej.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Niesprawiedliwość jest, była i zawsze już będzie na tym świecie. Mówi się trudno i 'żyje się dalej'. Pojęcie względne. Jutra może już nie być. Nigdy. Nie wiesz kiedy to się stanie. Ani jak. czy będzie bolało?

Brak zadania i wielkie zdziwienie. Nie zawsze trzeba mieć wszystko zrobione. Czasem fajnie jest olać sprawę i mieć wszystko gdzieś. zachęcam.

Wybucham. Jak wulkan. Gorąca lawa tryska za mnie na innych. Bo wszystkich nie da się uchronić. Ale idzie mnie zakleić. Nie robić głupstw i zachowywać się należycie do wieku i emocje będę trzymać na wodzy.
Mówię coś co boli. Co rani. Mnie również. Później żałuję. Za późno. Na próżno. Bije się sama ze sobą i jeszcze z innym.




Walczą we mnie lwy
Walczy zgraja psów.
Moje myśli dziś jak po linie chód.
~Monika Brodka - K.O.


Po co jeździć rowerem ulicą jak można szerokim chodnikiem? Wówczas nie przeszkadza się aż tak bardzo kierowcom dużych aut ciężarowych, a nawet małych osobówek. Pieszych natomiast zawsze można grzecznie przeprosić. Spostrzeżenia z wczoraj to fakt, iż na ulicy Koźmińskiej jeździ się po chodniku.

poniedziałek, 30 maja 2011

miło.

Lubię ludzi szczęśliwych. Szczęśliwych z miłości. Którzy potrafią śmiać się z niczego. Od których po prostu bije ogromna radość i wszystko jest dla nich takie kolorowe, że aż życie staje się piękniejsze. Lubię takich ludzi i chcę ich jeszcze więcej wokół mnie. Szczególnie z mojej prawej strony gdy siedzę w szkole i z lewej gdy idę chodnikiem. Jeśli wiesz co chcę powiedzieć ;)


sobota, 28 maja 2011

Bałagan,mętlik,chaos,zamieszanie.

Bałagan,mętlik,chaos,zamieszanie. Wszystko wrzucone do jednego wora i wymieszane. A może da się z tego zrobić ciasto? Piękne i pyszne. Lecz kilka składników trzeba by wyrzucić, z serca i życia. Lecz niestety tak szybko tego zrobić się nie da. Czas na zrobienie i czas na upieczenie jest potrzebny. A może sernik na zimno?
Miłość. ból. złość. smutek. Radość. Śmiech. płacz. strach. cierpienie. zwątpienie. pustka. zazdrość. żal. łzy. gniew.

sobota, 14 maja 2011

Śpiewać każdy może.

Lubię śpiewać. Mimo iż wiem, że niezbyt posiadam tę umiejętność. Prezentacja z polskiego sama się nie napisze. A szkoda. Związki chemiczne same się rozwiązały. Więc logiczne zdania same ułożyć się też powinny. I chyba nie umiem pomagać. Choć staram się, nie umiem też rozmawiać. Chyba nie powinno mnie tu być. i tam też nie. Uciec w nicość i zaszyć się w próżni. z niczym. z nikim. nawet bez myśli. Albo żyć pełnią życia. Cieszyć się ze słońca, błękitnego nieba bez chmur, zielonej trawy z dmuchawcami i mleczami, świeżego wiosennego powietrza otulające twarz. Chcę wakacje.

Król Lew! <3

wtorek, 5 kwietnia 2011

nie umiem

Nie wolno zapominać o starych znajomych. Nawet jeśli oni wyrządzili Ci wiele krzywd? Nawet jeśli odzywają się raz na dwa miesiące? Coś tu chyba nie halo. tak więc wiem, że już nic nie wiem. Nie ma sensu nawet się nad tym zastawiać.
Mimo tego, iż liczę deltę, układam równania związków chemicznych i próbuję uporać się z dniem dzisiejszym każdego dnia, jest nawet, nawet.
Boli mnie w środku. Tak strasznie. A to nie jest miłe.
+obejrzałam Black Swan i jestem zachwycona tym filmem!


Jesteś w moim tętnie
odkrzykującym sobie
powracającym do siebie
wiecznie pamiętającym(...)
Halina Poświatowska - Nie umiem

wtorek, 22 marca 2011

wiosna!

Słońce na niebie sprawia, że na mojej twarzy pojawia się bardzo szeroki uśmiech. Cieszę się każdym haustem świeżego powietrza. Mimo wszystko. Lubię to!
Trawa staje się coraz bardziej zielona, a niebo jest jeszcze bardziej błękitne niż zawsze. Tak ma być! I mimo iż moje lenistwo wychodzi mi bokiem dobrze mi z tym. Czytam. Dużo słów zapisanych w książkach. Ale czy ja staję się dzięki temu mądrzejsza?
Teoria wymięka w praktyce.

Kings of Leon-Use somebody <3

sobota, 8 stycznia 2011

cisza przed burzą.

Lubię soboty. Bardzo.
Szczególnie te w które nie muszę nic robić.
A przyszły tydzień będzie porażką.
Wszystkiego trzeba będzie się nauczyć.
Ale to dopiero od jutra. I byle do ferii.


Chciałabym wrócić do tego stanu,
kiedy byłam okropnie nieśmiała i tylko patrzyłam na chłopaka,

wyobrażając sobie związek z nim.


Hey-Zazdrość. <3


wtorek, 4 stycznia 2011

powroty bywają trudne.


Wszystko tak szybko się zmienia.
Chyba za szybko.
Ale jestem.
Żyję i istnieję.
Mimo, iż jestem małą cząstką tego wielkiego wszechświata.
Mam chwile, że czuję, iż mogę wszystko.
Czasem nie mogę nic.
I tylko płacz pozostaje.
Ale później i tak wychodzi słońce!
Wystarczy jeden uśmiech kogoś dla kogo dużo znaczysz.
lub nawet nieznajomego na ulicy.




Jeśli nie masz nic innego do dania potrzebującemu,
daj mu Twój uśmiech, który otwiera i uspokaja duszę.


Radiohead-Videotape <3